Zmartwychwstanie Chrystusa jest fenomenem na skalę światową wszystkich czasów. Nikomu do tej pory nie udało się przekroczyć granicy śmierci po tak poważnych uszczerbkach cielesnych, spowodowanych przerażającą męką i krzyżową śmiercią. Nic więc dziwnego, że i Apostołowie będą mieć wątpliwości w wierze, gdy usłyszą o Jezusowym powstaniu z martwych. „Jak to możliwe, żeby ktoś mógł zmartwychwstać?” Jak uwierzyć ludziom, którzy przekazali tę Dobrą Nowinę nam żyjącym w świecie racjonalizmu w XXI w.? Przecież zmartwychwstanie jest absurdem z logicznego punktu widzenia. Żeby choć troszkę dotknąć tej tajemnicy musimy odłożyć na bok biologię i fizykę, zanurzając się w rzeczywistości Bożej i dać się poprowadzić pierwszym świadkom i uczniom Zmartwychwstałego – Piotrowi i Janowi. Wiara w Zmartwychwstałego jest rzeczywistością, której poznanie wymaga pewnego towarzyszenia Piotra i Jana. Jan, który jest obrazem czystej miłości do Jezusa, liczy się jednak z prymatem Piotra, którego spośród Dwunastu wyróżnił Pan (obraz Kościoła). To szacunek do owego urzędu każe Janowi zaczekać i nie wchodzić do grobu. Wiara w zmartwychwstanie „rodzi się” u Jana „zza pleców” Piotra. Ten opis jest bardzo ciekawy, jak chodzi o naszą wiarę. Jeżeli chcemy z całego serca wierzyć, to musimy liczyć się ze zdaniem Kościoła.
Nie wystarczą nasze dobre chęci i zapały. Rzeczywistość wiary ściśle łączy się z nauką Kościoła, ponieważ tam są zawarte niezbędne elementy, konieczne do poznania Boga i zbawienia. Swoją miłość do Boga trzeba weryfikować z nauczaniem Kościoła, który konkretyzuje, co jest prawdą, a co fałszem. Wiara to nie jest zbiór sentymentalnych westchnień wyrażonych w różańcu czy litaniach. Wiara to konkret! Jeżeli wierzymy, to praktykujemy, jeżeli nie praktykujemy, to po prostu jesteśmy niewierzący według słów św. Cypriana z Kartaginy: „Nie może mieć Boga za Ojca ten, kto nie ma Kościoła za matkę”.