„Hosanna na wysokości, błogosławiony, który idzie w imię Pańskie”. Te słowa, które pojawiły się w ustach ludzi witających wjeżdżającego do Jerozolimy Chrystusa, brzmią w naszych kościołach podczas każdej mszy świętej. „Hosanna!” – „wybawże!” – jest to okrzyk uwielbienia, radości i podziwu wobec majestatu Boga, którzy przychodzi do swojego ludu, aby go zbawić. Czyż wobec fantastycznego faktu, że Bóg stał się człowiekiem, twoim Bratem, a teraz zamierza wykupić twoje grzechy i zadośćuczynić swemu Ojcu, byś mógł mieć życie wieczne, nie należy uwielbiać Chrystusa? Jak często na naszych ustach, podczas osobistej modlitwy, pojawia się ten krótki wyraz „hosanna”? Bóg jest zbawicielem, przychodzi z mocą do naszego życia, by nas wyzwolić od śmiertelnego niebezpieczeństwa utraty życia wiecznego. Przychodzi w pokorze, oczekując, że Go wpuścisz do szarych i ciemnych zakamarków swojej codzienności, których się wstydzisz bądź nimi gardzisz. Przyjmując dzisiaj Chrystusa Eucharystycznego do serca, uwielbij Go i podziękuj za wielką miłość i troskę o twoją wieczność.
Chrystus, wjeżdżając dzisiaj do Jerozolimy jako Książę Pokoju, ma świadomość zbliżających się wydarzeń paschalnych. Będzie to dla Niego czas niebywałego cierpienia duchowego, psychicznego i fizycznego, będzie to czas rozstania z uczniami, czas zdrady, opuszczenia, czas „panowania godziny ciemności”. Ten lud, który z entuzjazmem dziś woła „Hosanna synowi Dawida”, za niespełna tydzień zawoła: „Precz, ukrzyżuj Go!”, a palmy zostaną zastąpione biczami rozrywającymi Jego Ciało. Wydarzenia Wielkiego Tygodnia mają nam uświadomić naszą wielką chwiejność w wierze, naszą małostkowość, grzeszność i ludzką bezsilność. Jednak nasz Pan się tym nie zraża, bo wie, że jesteś tak wspaniały, że warto za ciebie umrzeć i zmartwychwstać, byś miał na wieczność Boże życie.